1
/
+

Marzena Nowak
Pamiętam, że słońce świeciło w oczy
23.10-11.12.2021

 

Naciągnęła kołdrę na oczy. Zawsze tak robiła, kiedy było ciemno, gdy cienie zaczynały wypełzać na ściany jej sypialni. Pod kołdrą mogła wyobrazić sobie słońce, które świeci w oczy tak mocno, że musi je zamknąć, a głowę ukryć pod różową poszewką. W przeciwnym razie jasne promienie mogłyby ją nawet oślepić.

 

Świat pod kołdrą nie wyglądał jak ten poza nią. Kształty były mniej wyraźne, chociaż dobrze znane. Jak chociażby ta nieszczęsna drabinka, na której stłukła sobie któregoś lata kolano. Przysięgałaby na matkę, ojca, wujka Kazimierza, na wszystkie bliskie jej osoby, że doskonale ją pamięta. Teraz jednak nie jest pewna, czy konstrukcja była jej wzrostu, a może sięgała piętnaście centymetrów nad głowę. Czy przechodziła pod nią wyprostowana, czy na przykucniętych nogach, jeśli w ogóle nie na czworakach. Niezależnie od wszystkiego, jest to ta sama drabinka. Lakier jeszcze lśni, jeszcze wiją się w boki jej wężowe ramiona. Jeszcze czuje jej śliski, chłodny dotyk. Łuszczące się plastry czarnej farby zostają w zagłębieniach dłoni, kleją się do linii papilarnych. Gdy rozewrze zaciśnięte pięści, to je tam zobaczy. Pokruszone, stare, nieco wypłowiałe, ale wciąż obecne. Jak ta drzazga, która weszła kiedyś pod paznokieć i długo nie mogła wyjść. I nawet gdy jej mama usunęła ją cienką igiełką, której używała do zszywania modnych wykrojów z magazynów mody, to nie można było stwierdzić ze stuprocentową pewnością,  że drzazgi już nie ma. Ponieważ nadal czuła jej parzące ostrze pod skórą. Ślad, który długo nie znika.

 

Co jeszcze było pod kołdrą z różowej krepy? Drewniana klepka, właśnie ta, z której czasem wychodziły drzazgi, ułożona w jodełkę. Skrawki materiałów. Dłonie układające do snu, wygładzające fałdki na pościeli, która dziś jest już nieco wypłowiała. A do tego stopy wystające z łóżka i zwisające śmiesznie, jakby były za duże. I jeszcze to słońce, znowu o nim myśli. Jak otula ciepłem ramiona i łydki, ściany kamienic, trawę na placu zabaw, wężowe drabinki. Jutro, postanawia, pójdzie je zobaczyć.

 

 

Ośrodek Sztuki Lescer zaprasza na wystawę Marzeny Nowak, artystki pochodzącej z Piaseczna, której twórczość jest ceniona i wystawiana na całym świecie. Reprezentowana przez berlińską galerię Gregor Podnar, Nowak pokazywała swoje prace między innymi w Wiedniu, Madrycie, Berlinie, Lublanie, Salzburgu, Dessau, Bazylei, Skopje, Düsseldorfie, Tiranie, Weronie, Wenecji, Tel Awiwie, Meksyku, São Paulo, Bogocie i Nowym Jorku.

W Lescer artystka prezentuje rzeźby, obrazy, rysunki oraz pracę video, których zarówno estetyka, jak i warstwa znaczeniowa, pozostają w kręgu jej wieloletnich zainteresowań i poszukiwań związanych z pamięcią, sennymi marzeniami i elementami autobiograficznymi. Tym razem Nowak powraca do dzieciństwa spędzonego w Piasecznie, dlatego wystawa w położonym tuż obok Zalesiu Górnym jest dla niej doświadczeniem niezwykle osobistym, podczas którego zaprasza widza do wewnętrznego świata wspomnień, snów, oraz pamięci, która może płatać figle.

Tekst: Ewa Sułek



Wystawa współfinansowana ze środków Powiatu Piaseczyńskiego oraz Gminy Piaseczno. 

Organizatorem wystawy jest Fundacja Pomieszczenie Wystawowe. 

Specjalne podziękowania kierujemy do Pani Krystyny Staweckiej oraz Pana Andrzeja Szczygielskiego.

Kuratorka: Ewa Sułek
Producent: Paweł Zaręba